Koniec wakacji, byłam w pracy. 14:30 moja przerwa obiadowa, szybki przegląd wiadomości m.in facebook ;) i zobaczyłam jego zdjęcie...spojrzenie mówiło: "zabierz mnie, daj mi dom". Nie myśląc wiele napisałam do osoby kontaktowej, żeby się czegoś więcej dowiedzieć ( w końcu w domu mieszka z nami kot). Wiele się nie dowiedziałam, miejsce w którym przebywał pozostawiało sobie wiele do życzenia...Po powrocie do domu, przedstawiłam swoja decyzję J.(zachwycony nie był, ale zawsze mógł się nie zgodzić- powiedział "pojedźmy po Niego") Po kilku rozmowach telefonicznych, przedstawieniu naszych warunków mieszkalnych 01.09.2015 wsiedliśmy do auta i udaliśmy się w kierunku południowym po nieszczęsne stworzenie, które przemawiało do mnie z monitora :)Po 30 minutach rozmowy w schronisku siedzieliśmy już w trójkę w samochodzie. Nie miałam pojęcia co mnie czeka, na tylnym siedzeniu siedział z nami wystraszony znak zapytania w kudłatym futrze. Łatwo nie było, mogłam się tego spodziewać. Mimo to przeszliśmy chwile kryzysowe- przetrwaliśmy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że tego dnia spotkałam wspaniałego przyjaciela. Jest pełnym radości, oddanym lekko głupkowatym i prześmiesznym psiskiem. Czy żałuje, że po niego pojechaliśmy? Na pewno nie! Czy pojechałabym drugi raz? Szczerze? Nie wiem...Ale to nie ważne, ponieważ teraz leży przy mnie, a rano obdarzy mnie swoim wspaniałym psim uśmiechem.
jest bardzo szybki,
skoczny,
jest naszym ❤️,
bywa nostalgiczny,
lubi podróżować,
i nie zawszy wygląda pięknie.